Polski Związek
Towarzystw Wioślarskich
Sponsor Generalny
Partner
Partner medialny
Filippi
Partner Techniczny
MarlinX
Partner Techniczny
MarlinX
Partner Medyczny
COS
Partner
100 lat PZTW Facebook Twitter Instagram Youtube
100 lat PZTW

ZAWOJSCY COASTAL WYWIAD

Agnieszka Kobus-Zawojska i Maciej Zawojski wystartowali tej jesieni w dwóch regatach w wioślarstwie morskim - w mistrzostwach świata w portugalskim Oeiras i w European Rowing Coastal Challenge 2021 we włoskiej Marina di Castagneto. Z tej drugiej imprezy przywieźli dwa medale - Agnieszka wywalczyła srebro w jedynkach oraz brąz w deblowym mikście z Maciejem.

W obu regatach Zawojscy wystartowali w dwóch konkurencjach - w sprincie i endurance (długi dystans: 4 km w przedbiegu i 6 km w finale). W 2021 World Rowing Beach Sprint Finals Kobus-Zawojska odpadła w ćwierćfinale, a Zawojski w trzeciej rundzie, z kolei w 2021 World Rowing Coastal Championships zajęli 20. miejsce w deblu.

Podczas European Rowing Coastal Challenge 2021 było dużo lepiej. Maciej niestety odpadł w ćwierćfinale, ale Agnieszka wywalczyła srebro w sprincie. Natomiast w deblu nasi zawodnicy zdobyli brąz.

Z kolei w endurance, w mikście Zawojscy uplasowali się tuż za podium. Natomiast brąz wywalczyła męska polska czwórka w składzie: Filip Fulara, Konrad Domański, Łukasz Bajorek, Artur Sakowski i Iwo Sakowski (sternik).

***
Gdzie były trudniejsze warunki - w Portugalii na oceanie czy we Włoszech na morzu?
Maciej Zawojski: Według mnie w Portugalii. Przede wszystkim dlatego, że to ocean i te prądy są bardziej odczuwalne. Poza tym we Włoszech też nam się poszczęściło, ponieważ niewiele wiało i morze było spokojniejsze.
Agnieszka Kobus-Zawojska: Tak było na sprintach, bo w finale endurance morze było już mocno pofalowane i myślę, że dlatego poszło nam nieco gorzej. Nie znamy jeszcze tak dobrze morza i to wyszło w finale. W przedbiegu, jak było nieco spokojniej, wygraliśmy pewnie z Holendrami, a w finale przegraliśmy z nimi o dziewięć sekund.

Agnieszko, skąd pomysł na wioślarstwo morskie? Mąż namówił?
Agnieszka Kobus-Zawojska: Nie bardzo musiał namawiać, bo widząc go w zeszłym roku, stwierdziłam, że też chciałabym spróbować. Zresztą lubię trenować z Maćkiem i chciałam zobaczyć jak damy sobie radę na jednej łódce. Nie ukrywam, że nie jest to łatwe zadanie, bo o kłótnie nietrudno, ale z czasem zaczęło nam wychodzić. Lubię nowe doświadczenia, dlatego naprawdę nie trzeba było namawiać. W zasadzie to plan był taki, żebym wystartowała z nim w deblu, więc sama się zdziwiłam jak zobaczyłam, że mąż zgłosił mnie w Portugalii także na jedynce. Stwierdziłam jednak, że to dobrze, bo więcej się nauczę.

ZAWOJSCY MEDALEfot. Facebook/Agnieszka Kobus-Zawojska

Maćku, czy po zeszłorocznej przygodzie w European Rowing Coastal Challenge, teraz czułeś się już "wyjadaczem"?
Maciej Zawojski: Broń Boże! Czułem się wciąż żółtodziobem, zarówno w sprintach, jak i endurance. Porównując się do Włocha Giovanniego Ficarry, który wygrał w sprincie, moje doświadczenie jest bardzo, bardzo małe. Ciągle się czegoś uczę, więc w żadnym wypadku nie czuję się "wyjadaczem".

Lepiej wam się pływa na jedynkach czy w deblu?
Agnieszka Kobus-Zawojska: Wolę pływać na deblu, choć w sprintach na jedynce łatwiej steruje się łódką, bo jest mniejsza. Oczywiście na dłuższym dystansie nie mam porównania, bo startowałam tylko w dwójce. Fajne jest to, że zrobiliśmy to razem. Maciek mówił, że stresują go moje starty na jedynce, bo on musi stać z boku i tylko pomaga mi wsiąść do łódki. Gdy jesteśmy w deblu, czeka już w łódce, więc tego stresu nie ma (śmiech).
Maciej Zawojski: No nie stresuję się, bo jak Agnieszka biegnie, to ja sobie na spokojnie usiądę, mam czas, żeby się przyszykować. Ja w sumie lubię startować i na jedynce, i na dwójce. Debel wolę tylko z jednego powodu: jak Agnieszka szlakuje, to ona musi dobiec do łódki na początku. I jest to moment, którego najbardziej nie lubię startując solo. Wolę wybiegać z łódki i biec do mety.
Agnieszka Kobus-Zawojska: To ja mam na odwrót. Mam wrażenie, że gorszy jest ten ostatni etap, gdy jest się już zmęczonym po tym całym slalomie na wodzie i musisz ostatkami sił dobiec do mety. Podziwiam Maćka, że robi to tak szybko. Dobrze się dopasowaliśmy w tym wypadku.

COSTAL TEAMfot. Facebook/Agnieszka Kobus-Zawojska

Jesteście zadowoleni ze swoich wyników w obu regatach?
Agnieszka Kobus-Zawojska: Na początku byliśmy trochę wkurzeni po Portugalii, bo liczyliśmy na więcej, ale oceniając z perspektywy czasu dużo się nauczyliśmy. Były bardzo trudne warunki, a poza tym były to najmocniej obsadzone zawody odkąd istnieją. Widać, że coraz więcej wioślarzy się interesuje morską odmianą tego sportu, więc była to dla nas świetna lekcja, dzięki której we Włoszech czuliśmy się już dużo pewniej. Ważne jest też szczęście, bo w sprincie rywalizacja toczy się systemem pucharowym i jak przegrywasz, to zazwyczaj nie masz biegu drugiej szansy, tylko odpadasz. W Portugalii mieliśmy pecha, bo trafiliśmy na późniejszych zwycięzców, a myślę, że brąz był w moim zasięgu. Z drugiej strony fajnie jest się ścigać z najlepszymi, żeby zobaczyć ile nam do nich brakuje. Natomiast z wyników we Włoszech jesteśmy zadowoleni, bo przywieźliśmy dwa medale. Troszkę niedosyt był po finale endurance, bo liczyłam nawet na krążek z tego najcenniejszego kruszcu, ale morze nieco pokrzyżowało nam plany.
Maciej Zawojski: Nie rozpatruję tych wyników w kategoriach zadowolenia czy porażki. Fajnie, że wystartowaliśmy, zebraliśmy dużo doświadczenia. Oczywiście lekki niedosyt po Portugalii był, ale taki jest sport. Taki jest coastal.
Agnieszka Kobus-Zawojska: Chciałabym dodać, że jak Maciek ścigał się z Kjetilem Borchem w Portugalii, to pojechał bardzo dobry bieg i zabrakło mu szczęścia, bo prowadził przez większość dystansu, ale Norweg w końcówce odpalił "olimpijski power".
Maciej Zawojski: Tak jak wspomniała Agnieszka, zabrakło szczęścia i na jedynkach, i w endurance, ale jeżeli mielibyśmy więcej umiejętności, to byśmy mogli je wykorzystać, by szczęście odwróciło się na naszą stronę.
Agnieszka Kobus-Zawojska: Szczęście sprzyja lepszym. Trzeba mieć szczęście, ale trzeba też mieć doświadczenie, żeby je wykorzystać.
Maciej Zawojski: Zrobiliśmy to, na co było nas stać na ten moment i cały czas szliśmy do przodu.
Agnieszka Kobus-Zawojska: To prawda, każdy kolejny bieg był coraz lepszy w naszym wykonaniu i to cieszy.

Maćku, w jedynkach dwukrotnie zostałeś wyeliminowany przez późniejszych zwycięzców - wspomnianych: Norwega Kjetila Borcha i Włocha Giovanniego Ficarrę, choć w tym drugim przypadku niewiele straciłeś.
Maciej Zawojski: Myślę, że z Borchem miałbym większe szanse, gdyby w Portugalii były trochę bardziej morskie warunki, bo w tym ma nieco mniej doświadczenia, jest za to bardzo silny, co wykorzystuje przy spokojniejszej wodzie. Natomiast jeśli chodzi o Giovanniego, to ten gość jest obeznany w temacie. Dużą przewagę robi w momencie sprintu, bo bardzo szybko biega i w trakcie zainstalowania się do łódki. Wskakuje i od razu odpływa. Zarówno ja, jak i Agnieszka, nadrabiamy na wodzie, nie licząc nawrotów, bo to też element, nad którym musimy jeszcze pracować. Jednak oglądaliśmy już filmiki i zdjęcia z tych nawrotów i mamy pewne spostrzeżenia.

ZAWOJSCY DAY3fot. Facebook/Agnieszka Kobus-Zawojska

We Włoszech intensywność była szalona. Agnieszka mówiłaś o tym, że "poluzowałaś" w finale sprintu, żeby zachować jeszcze siły na debel.
Agnieszka Kobus-Zawojska: Jednego dnia miałam siedem startów. Po ćwierćfinale byłam tak zmęczona, że położyłam się na piasku, żeby odpocząć. Maciek szybko do mnie podbiegł i ponaglił, żebym szybciutko wstała. "Aga, rozchodź, truchtaj, żeby kwas cię nie zalał". Dotarło do mnie, że ma rację, bo przecież do kolejnego startu miałam około kwadrans. A w finale faktycznie poluzowałam, bo Włoszka była wyraźnie lepsza już na starcie, a ja wiedziałam, że za kolejne 15 minut mam ćwierćfinał debla, gdzie też celowałam w medal. Oczywiście chciałam walczyć o złoto w jedynkach, ale nie widziałam szansy. Poza tym Włoszka płynęła tylko jedną konkurencję i rywalizowała w pierwszym półfinale, więc miała więcej czasu na odpoczynek, a w tak krótkim odstępie każde pięć minut ma znaczenie. Nie ma jednak co się tłumaczyć, po prostu nie jestem przyzwyczajona do takiego wysiłku, w tak krótkim odstępie czasu. W tradycyjnym wioślarstwie, nawet jak są dwa biegi dziennie, to odpoczynek trwa kilka godzin, a nie kilka czy kilkanaście minut, jak tu. Dodam tylko, że na podium spotkał mnie niezwykle miły akcent. Alice Ramelli, która pokonała mnie w finale i wywalczyła złoty medal, poprosiła mnie o... autograf.

Jeśli pojedziecie na kolejne regaty to skupicie się na jednej konkurencji?
Agnieszka Kobus-Zawojska: Myślę, że nie, bo obie konkurencje są bardzo fajnie. Po prostu będziemy tak trenować, żeby łatwiej to przejść.
Maciej Zawojski: Podczas mistrzostw świata jest więcej czasu na odpoczynek i przestawienie się. Natomiast we Włoszech wszystko było skondensowane w trzy dni, więc było bardzo intensywnie. Z kolei na mistrzostwach świata w jeden weekend rozgrywane są sprinty, a w kolejny endurance.

W endurance w Portugalii zajęliście ostatnie miejsce w finale, ale perturbacje były olbrzymie (od falstartu po wywrotkę). We Włoszech było już dużo lepiej i otarliście się o podium.
Agnieszka Kobus-Zawojska: Już przedbieg mi pokazał, że wioślarstwo morskie, zwłaszcza w tej konkurencji wytrzymałościowej, to takie wioślarskie MMA. Weszliśmy do finału z szóstego, ostatniego premiowanego awansem miejsca. Stoczyliśmy wielką batalię z Niemcami, kilka razy się z nimi zderzyliśmy i strasznie na nas krzyczeli. Dla mnie było to coś zupełnie nowego, czasami nie wiedziałam co mam robić. Startowało bardzo dużo osad, więc awans do finału i tak był dużym sukcesem. I faktycznie, tak jak mówisz, zaczęliśmy od falstartu, bo podniosłam stopę, a obie muszą spoczywać na dnie. Nie wiedzieliśmy o tym i to pokazuje brak doświadczenia. Nie przejęliśmy się tym za bardzo, bo ze względu na wiatr i tak chcieliśmy popłynąć szerokim łukiem. Obraliśmy dobry tor i zaczęliśmy doganiać resztę stawki. Prąd był jednak tak mocny, że inne łódki obracało na wodzie. Hiszpanie odwrócili się do nas pod kątem 90 stopni i wpłynęli na nas, gdy próbowali cofnąć się do boi. Znów wyszedł brak doświadczenia i wywróciliśmy się. Powiedzieliśmy sobie jednak przed wyścigiem, że musimy go dokończyć za wszelką cenę. Do tej pory nie wiem jak żeśmy to zrobili, ale obróciliśmy łódkę, nawet chyba Maciek sam to zrobił, i dokończyliśmy bieg. Nie chciałam, żeby motorówka dobiła nas do brzegu. Jak już tam byliśmy, to trzeba było jak najwięcej się nauczyć.
Maciej Zawojski: Zarówno we Włoszech, jak i w Portugalii zdarzyły nam się kolizje. Wynika to z tego, że przy bojkach robi się bardzo gęsto, bo każdy chce je przepłynąć jak najlepszym torem. Robi się ciasno i mam nadzieję, że doświadczenie, obycie, technika i taktyka w przyszłości pomogą nam ominąć takie problemy.
Agnieszka Kobus-Zawojska: W endurance taktyka i obranie odpowiedniego kierunku jest ważniejsze od siły, co pokazali Holendrzy. Uważam, że są słabsi od nas fizycznie, ale w gorszych warunkach górę wzięły umiejętności morskie. To wszystko jest do nauczenia. Maciek ściągnął nawet aplikację o wpływach, przypływach, falach, wiatrach itd. Człowiek się uczy całe życie.

ZAWOJSCY ENDURANCEfot. Facebook/Agnieszka Kobus-Zawojska

Endurance czy sprint - w czym czujecie się lepiej?
Agnieszka Kobus-Zawojska: To jest bardzo trudne pytanie. Uważam, że sprint jest ważniejszy, bo to ma być konkurencja olimpijska, a więc bardziej prestiżowa. Z tego względu sprint jest dla mnie bardziej istotny, jednak endurance jest niezwykle wymagający, bo walczy się z przeciwnikami, żywiołem i samym sobą. Na razie może jest mniej ciekawy dla kibiców, chociaż jeśli będzie dobrze pokazywany, to może być odwrotnie, bo tam naprawdę dużo się dzieje. Reasumując sprint i endurance to dwa zupełnie inne wysiłki, ale u mnie wygrywa beach sprint, ze względy na to, że jest bardziej perspektywiczny.
Maciej Zawojski: Oba rodzaje wyścigów mają swoje uroki i oba są fajne. Pamiętam odczucia jak w zeszłym roku płynąłem sam na jedynce w endurance. Będę namawiał Agnieszkę, żeby też spróbowała.
Agnieszka Kobus-Zawojska: Dziękuję bardzo, chyba będę się bała. Z tobą się boję, a co dopiero sama (śmiech).
Maciej Zawojski: Ale to jest fajne przeżycie. Duża fala, jesteś daleko od brzegu i jesteś zdana tylko na siebie. Jeśli chodzi o sprint, to też jest fajnie, bo naprawdę dużo się dzieje i jest dużo zmiennych.

Czy myślicie o IO w Los Angeles? Bo właśnie wtedy zadebiutuje wioślarstwo morskie, ale to jeszcze siedem lat czekania...
Agnieszka Kobus-Zawojska: Ojej, trudne pytanie. Nie wiem, może jeśli nie w roli zawodnika, to jako trener? Myślę, że byłoby to fajne doświadczenie, ale wiem też, że niczego nie można być pewnym. Rok to bardzo dużo w sporcie, co pokazały ostatnie igrzyska olimpijskie w Tokio, a co dopiero siedem lat. Natomiast coastal jest ciekawy, bardzo mi się podoba i sprawia mi ogromną radość.
Maciej Zawojski: Szczerze mówiąc, jeśli ciało będzie dawało radę, to czemu nie? Bardzo chętnie. Ale wiem też jak wymagający jest to sport, te sprinty naprawdę obciążają organizm, więc nie wiem co będzie za siedem lat.
Agnieszka Kobus-Zawojska: To prawda, po jednym z biegów we Włoszech strasznie ciągnęły mnie mięśnia dwugłowe, później ból przeszedł na plecy. To jest naprawdę olbrzymi wysiłek i mocno to odczułam.
Maciej Zawojski: Jeśli będziemy dobrze się prezentować, będziemy szybko pływać i będziemy wygrywać za te siedem lat, to będziemy myśleć o igrzyskach.
Agnieszka Kobus-Zawosjka: A jeśli będziemy słabi, to nie (śmiech).
Maciej Zawojski: Wtedy pojadą inni, lepsi (śmiech).

Zobacz także

ME i europejskie kwalifikacje olimpijskie: czwartkowy plan startów Polaków
24 kwi 2024
W czwartek w Szeged na Węgrzech rozpoczynają się dwie równolegle rozgrywane imprezy: europejskie kwalifikacje olimpijskie oraz mistrzostwa Europy seniorów.  W kwalifikacjach olimpijskich wystartują cztery polskie osady (maksymalnie dwie m...

Zgrupowanie młodzieżowców w COS OPO Wałcz i powołania na regaty w Gent
21 kwi 2024
Polski Związek Towarzystw Wioślarskich powołuje niżej wymienione osoby na zgrupowanie szkoleniowe młodzieżowej kadry narodowej, które odbędzie się w dniach 26.04-8.05.2024r. w Ośrodku COS-OPO Wałcz. Zgrupowanie zakończy się w dniu 8.05....

Zgrupowanie juniorów w COS OPO Wałcz i powołania na regaty w Monachium
19 kwi 2024
Polski Związek Towarzystw Wioślarskich powołuje niżej wymienione osoby na zgrupowanie szkoleniowe kadry narodowej juniorów, które odbędzie się w dniach 19.04-1.05.2024 r. w Ośrodku COS-OPO Wałcz. Zgrupowanie zakończy się w dniu 1.05.2024...

 

Nadchodzące zawody
(kalendarz)

25-28.04Europejskie Regaty Kwalifikacyjne do Igrzysk Olimpijskich
Szeged (Węgry)
25-28.04Mistrzostwa Europy Seniorów
Szeged (Węgry)
4-5.05Regaty Międzynarodowe Juniorów
Monachium (Niemcy)

25-28.04
Europejskie Regaty Kwalifikacyjne do Igrzysk Olimpijskich
Szeged (Węgry)
25-28.04
Mistrzostwa Europy Seniorów
Szeged (Węgry)
4-5.05
Regaty Międzynarodowe Juniorów
Monachium (Niemcy)

Zobacz wszystkie zawody