W czwartek w Centrum Olimpijskim w Warszawie Ryszard Stadniuk odebrał od Polskiego Komitetu Olimpijskiego nagrodę Fair Play im. prof. Zofii Żukowskiej za "całokształt kariery sportowej i godne życie po jej zakończeniu". - Nie wiem czy postawa fair play powinna być w szczególny sposób nagradzana, bo takie zachowania powinny być normalnością - mówi Ryszard Stadniuk.

Jak pan przyjął wyróżnienie od Polskiego Komitetu Olimpijskiego?
Ryszard Stadniuk, prezes PZTW: - Z jednej strony z dużą satysfakcją, a z drugiej mam mieszane uczucia czy postawa fair play powinna być w szczególny sposób nagradzana, bo takie zachowania powinny być normalnością.

Został pan wyróżniony w kategorii "za całokształt kariery sportowej i godne życie po jej zakończeniu".
- Myślę, że brane pod uwagę były moje działania od czasu kiedy zacząłem uprawiać wioślarstwo, czyli to przeszło 50 lat temu. Najpierw byłem zawodnikiem, później działaczem sportowym. Nie lubię używać tego sformułowania, ale trudno znaleźć jakiś synonim oddający tę funkcję. Oczywiście działam w sporcie, ale jest to funkcja społeczna.

Czym jest dla pana fair play?
– To przestrzeganie zasad, które powinno obowiązywać nie tylko w sporcie, ale także w życiu. Fair play to podstawa rywalizacji sportowej. Niestety coraz częściej zauważam, że niektórzy dążąc do sukcesu łamią pewne reguły. Jeśli jakieś zasady się ustali, to trzeba ich przestrzegać. Taki jest duch fair play.

W tym roku kończy pan 25-letnią prezesurę w Polskim Związku Towarzystw Wioślarskich. Czego życzy pan sobie na koniec kadencji?
- Świetnym zakończeniem przygody w roli prezesa, byłby dobry występ naszych wioślarzy na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Nie chcę mówić o medalach, ponieważ mam duży szacunek do rywalizacji sportowej, natomiast jestem przekonany, że nasza reprezentacja będzie dobrze przygotowana i będzie o te medale walczyć.

Na pewno chciałby pan oddać Związek w dobre ręce. Ma pan faworyta na swojego następcę?
- Mam faworyta, ale nie wskażę go, ponieważ już zaczęła się kampania i nie chcę nikomu zaszkodzić. Zależ mi na tym, żeby mój następca dobrze prowadził Związek. Niekoniecznie musi to być kontynuacja, nowy prezes może mieć świeże spojrzenie, nowe pomysły. Chciałbym tylko, żeby była kontynuowana dobra passa polskich wioseł, ale nie musi być to robione tą samą drogą. Zdaję sobie sprawę, że potrzebna jest świeża krew. Po takim czasie można być zmęczonym i trochę wypalonym, czas na młodych ludzi! I od razu zaznaczam - nie zamierzam kandydować do zarządu i próbować sterować z tylnego siedzenia, bo takie głosy też słyszałem. Oddam czyste pole mojemu następcy.

Jest pan także przewodniczącym Europejskiej Federacji Wioślarskiej.
- Tę funkcję także będę pełnił do końca roku, ponieważ tam jest limit wiekowy (do 70 lat). Dziś nie potrafię wyobrazić sobie życia bez wioślarstwa, ale postaram się jakoś to poukładać...

fot. Sz.Sikora/PKOl